środa, 8 maja 2013

Ciemna strona chorowania

Kurczę no! To wszystko jest bardzo trudne i niejednokrotnie mnie przerasta. Zaczęło się wczoraj wieczorem. Ból biodra nasilił się do tego stopnia, że utrudniał mi chodzenie. Po powrocie do domu musiałam jeszcze trochę popracować, a potem nie umiałam usnąć. To jest wręcz śmieszne - leżysz w łóżku, minuty mijają, dostajesz SMSa, ale nie masz siły, żeby się zwlec i go odczytać, chociaż jesteś ciekawa, co tam jest napisane. Tak jakby ciało odmówiło ci posłuszeństwa. Całą noc spisz tak lekkim snem, że masz wrażenie, że nie spisz w ogóle. Rano wstajesz i czujesz się, jakbyś właśnie przerzuciła tonę węgla. No i tak jest przez cały dzień. Nic nie napiszesz, nic nie popracujesz, bo nie jesteś w stanie się skupić, a czas płynie i kolejne terminy mijają. Ostatnio zaczynam coraz bardziej poważnie zastanawiać się nad pójściem na L4. Zwłaszcza, że zostaję zarzucana nowymi zadaniami, na które wcale nie mam ochoty, co gorsza wiem, że to sztuka dla sztuki jest - ot, trzeba zrobić, jest to teraz potrzebne, a w przyszłości nikt nigdy z tego nie skorzysta. 

To wszystko nie napawa optymizmem, świadczy o silnych herxach, czyli reakcji Jarischa-Herxheimera. Oznacza to, że moje bakterie ginąc od antybiotyków wyzwalają do organizmu toksyny, które powodują, że czuję się gorzej. Dlatego też od momentu rozpoczęcia leczenia jest ze mną źle, o wiele bardziej źle niż było wtedy, gdy jeszcze żyłam w błogiej nieświadomości, a bakterie czyniły spustoszenie w moim organizmie. 

Leczenie rozpoczęłam 5 marca. Od tego czasu rytm dnia wyznaczają mi posiłki i leki. Zależy on też od dnia miesiąca. Najwięcej leków biorę w dniach 11-20. Jeden z takich dni wygląda następująco:
1. pobudka o 7:00 i antybiotyk nr 1 (na czczo i to akurat co drugi dzień),
2. 8:45 śniadanie,
3. 9:00 antybiotyk nr 2 (dniach 1-10 i 21-30 nie biorę antybiotyku nr 2, reszta zostaje bez zmian),
4. 9:45 drugie śniadanie,
5. 10:00 antybiotyk nr 3 (dwie tabletki),
6. obiad (bez wskazania godziny) i po obiedzie: magnez, kompleks witamin, Omecardin, koenzym Q10, liść oliwny (tabletka), cynk, Essentiale Forte, probiotyk,
7. 20:45 kolacja,
8. 21:00 antybiotyk nr 2,
9. 21:45 druga kolacja,
10. 22:00 antybiotyk nr 3 (dwie tabletki) ,
11. pobudka o 4:00 i antybiotyk nr 4, na bartonellę (dwie tabletki).

Do tego wszystkiego dochodzi oczywiście specjalna dieta, o której jeszcze kiedyś napiszę. Raz dziennie siemię lniane do picia i dwie stołowe łyżki specyfiku o nazwie koktajl jawo (kiszona kapusta, kiszone ogórki, woda z kapusty, woda z ogórków i 7-9 ząbków czosnku, wszystko zmiksowane). "Pyszniutkie".

Naprawdę staram się być silna, nie narzekać, myśleć pozytywnie i walczyć. Ale czasami zwyczajnie się nie da, nie potrafię :(.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz