sobota, 1 czerwca 2013

Razem damy radę

Głęboko wierzę w to, że każde cierpienie ma jakiś sens. Głęboko wierzę w to, że nie bez powodu się to wszystko dzieje. Głęboko wierzę w to, że gdy już się z tego wydostanę, będę silniejsza i z łatwością uda mi się przezwyciężyć wszystkie życiowe problemy.

W chwilach, gdy czuję się trochę lepiej chciałabym otrzymać silniejsze oręże do walki. Jestem gotowa na zamianę Tynidazolu na mocniejszy Metronidazol - co z tego, że już przy tym pierwszym ledwo żyję. Jestem w stanie to znieść byleby pozbyć się krętków, cyst i wszelkich innych postaci tego paskudztwa. Naprawdę mogę znieść bardzo wiele, bo tak bardzo nie chcę już być chora! Tak bardzo chcę w końcu mieć myśli nieskażone bakterią. Tak bardzo chcę fizycznie móc przenosić góry. Tak bardzo chcę pracować na pełnych obrotach. 

Gdy zaczynam się zastanawiać nad tym wszystkim, to po raz kolejny uzmysławiam sobie, że ja to mam cholerne szczęście. Udało mi się zdiagnozować chorobę, znaleźć świetnego lekarza, który ją leczy, a także na każdym kroku przekonuję się, jak wielu osobom nie jestem obojętna. Jak wiele osób mi pomaga. Dziękuję rodzicom za wsparcie finansowe, za pomoc w zakresie żywienia. Mamie za budzenie mnie przez pierwsze dwa tygodnie na nocne leki, za każde ciepłe słowo, za znoszenie moich huśtawek nastrojów, za osuszanie moich łez. Dziękuję dziadkom za troskę połączoną z wymyślaniem nowych przepisów kulinarnych i dostarczaniem nowych produktów żywnościowych, dziękuję też za pomoc finansową, która w tej chorobie jest niestety kluczowa. Za to samo dziękuję również mojej cioci i przepraszam za każdy wyraz zdenerwowania - to nie ja, to one, panie B. Wreszcie dziękuję przyjaciołom i znajomym za to, że wciąż macie siłę, żeby tego wszystkiego wysłuchiwać i nieustannie mnie wspieracie ciepłym słowem czy wyrazem troski o mój los. Naprawdę dużo daje świadomość, że nie jestem z tym wszystkim sama. Ania, Cyna dziękuję Wam za pokazywanie Waszego punktu widzenia, bo bardzo trudno jest spojrzeć na siebie samą z boku. Cyna - nie martw się, naprawdę nie "zafiksuję się" na chorowaniu. Dziękuję także Ł. za tak potrzebną mi troskę i spełnianie roli dodatkowego antybiotyku niszczącego boreliozę, a także nasennej i uspokajającej tabletki. :*

Dziękuję i proszę o więcej, bo wciąż Was potrzebuję. Gdy już wygram z chorobą, to wiem, że nie będzie to tylko moja zasługa, ale również i Wasza! Jak to napisała moja pani doktor: "Razem damy radę".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz