czwartek, 10 października 2013

Nie mogę chorować!

Dziś skopanaprzezzycie zanotowała 3000 odwiedzin. Część z nich to pewnie internetowe boty, ale zdecydowana większość to żywe i myślące istoty humanoidalne, czyli WY. Bardzo dziękuję. Wszystkim, którym chce się czytać to moje uzewnętrznianie się. Wszystkim, którzy przez Internet przeżywają ze mną chorowanie. Wszystkim, którzy przez tę formę komunikacji mnie wspierają. DZIĘKUJĘ! Jest mi bardzo miło z tego powodu i też trochę łatwiej, gdy ma się tyle wspierających cię osób. Mam też nadzieję, że komuś się do czegoś przydałam. Że te moje żale posłużyły i wciąż będą służyć innym - niezdiagnozowanym i chorym. Że świadomość i wiedza na temat tej choroby u czytających jest większa. Wreszcie... że moja historia już się nie powtórzy. Że już nikt tego nie będzie musiał przeżywać! Wiem, znów zapędzam się w idealizm. Po prostu nikomu nie życzę, by musiał przechodzić przez to wszystko...

3000
Jak już jestem w temacie podziękowań, to jeszcze raz bardzo DZIĘKUJĘ wszystkim, którzy wspierają mnie w realnym świecie. Dziękuję Ł. - wiesz o tym, więc się powtórzę - bez Ciebie bym sobie nie poradziła. Jakbym miała dokładnie wypisać, za co Ci dziękuję, to powstałoby z tego dzieło pokroju Trylogii Sienkiewicza, a na taką twórczość niestety nie mam czasu ;-). Dziękuję również przyjaciołom i znajomym za wszystkie pełne troski pytania i za motywowanie mnie do podejmowania ciągłych prób zwalczenia dwóch pań B. Dziękuję rodzinie, która co prawda tego nie czyta, ale Wasza pomoc jest dla mnie bardzo ważna, więc nie mogłoby Was tu zabraknąć. Wreszcie dziękuję mojej lekarce. Za każde ciepłe słowo, za cierpliwe tłumaczenie procesu chorowania, za nieustanne wsparcie i za to, że ma więcej wiary i nadziei w mój powrót do zdrowia niż ja sama mam.

Odnośnie powrotu do zdrowia - nie wiem, czy wiecie, ale ja po prostu nie mogę chorować. Nie mogę dłużej odczuwać bólu i zmęczenia. Nie mogę czuć rozrusznikowych ograniczeń. Nie mogę. Dlaczego? Bo mam tyle planów, bo mam tyle marzeń, bo tak bardzo chciałabym je zrealizować. Do zastanawiania się nad tym, co chciałabym jeszcze w życiu zrobić skłonił mnie dokument o Tomaszu Kowalskim - podróżniku, wspinaczu, himalaiście, który zdobył Broad Peak zimą i niestety nigdy z niego nie wrócił. Przy okazji polecam i wklejam link oraz kilka kilka zdjęć z celów i marzeń, które kiedyś udało mi się zrealizować i które mają dla mnie ogromne znaczenie.


Rysy, lipiec 2010 r.
Orla Perć od Zawratu po Krzyżne, lipiec 2010 r. i od Zawratu do Koziej Przełęczy, lipiec 2012 r.

Kościelec, Szpiglasowy, Krywań, Mięguszowiecka Przełęcz, sierpień 2011 r.

Cztery dni po całych polskich Tatrach Zachodnich plus słowackich Rohaczach i własne widmo Brockenu, wrzesień 2011 r.

Wspinaczkowe wyprawy na Jurę i kilka fajnych dróg zdobytych, 2011 r.

Czerwona Ławka, Bystra Ławka (Tatry słowackie), październik 2012 r.

Obecnie (w sumie to nie obecnie, lecz już długo, ale niedawno powróciłam do tych marzeń) marzę o zdobyciu Mnicha, Mont Blanc i rowerowej podróży po Norwegii. Nie wiem, czy będzie to możliwe, ale od czego są marzenia...

Nie mogę chorować!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz