wtorek, 16 lutego 2016

Nic się nie dzieje przypadkowo

T. Love - mój ulubiony polski zespół - w piosence "Bóg" śpiewa: "Nic się nie dzieje przypadkowo, chociaż tak często w to wątpiłem". OK, to oczywiście Muniek Staszczyk śpiewa, ale utwór ten jest dziełem całego zespołu. Zgadzam się całkowicie z tym stwierdzeniem. Nic się nie dzieje przypadkowo... Chociaż tak często w to wątpiłam...

Niby zbiegi okoliczności, niby przypadkowe zdarzenia. Jedna, druga, trzecia osoba, jedna, druga, trzecia rozmowa i w ten sposób jestem w miejscu, w którym jestem. Efekt - leczę się u lekarki, której w pełni ufam. Na tyle w pełni, że zastosowałam zioła na pasożyty, chociaż nie do końca byłam przekonana do ziół. I co? Zioła zadziałały. EOS% w styczniu wyniósł 19,200% (norma do 5,000%). EOS% w lutym wyniósł 5,300%. I to jeszcze nie koniec, bo w weekend znów zamierzam zrobić pasożytową kurację.

Nic się nie dzieje przypadkowo i w efekcie trzy osoby z mojego otoczenia też podjęły się leczenia. Mam nadzieję, że wszyscy odniesiemy sukces.

W sumie to nie narzekam, że miałam pasożyty. Po ich wyleczeniu nasiliły mi się bartonellowe objawy, które już zaniknęły. Wniosek - pasożyty blokowały skuteczność leczenia. Jako że na Moloxinie w lipcu i sierpniu czułam się fatalnie, nie wyobrażam sobie, jakbym się czułą, gdybym  nie miała pasożytów. Moloxin chyba by mnie dosłownie zwalił z nóg. Dzięki pasożytom raczenie się Moloxinem znoszę godniej. Choć oczywiście zdaję sobie z tego sprawę, że dłużej, a zatem drożej.

Enjoy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz