środa, 22 lipca 2015

Moloxin

Moloxin daje radę. Zaczęłam go brać w poprzedni wtorek i już w sobotę odczułam tego skutki w postaci totalnej załamki i strachu, że umrę. Wróciły zapomniane sprawy jak na przykład duże zmęczenie (wieczorem odcinają mi prąd i padam) czy też huśtawki nastroju. Pojawiło się również coś nowego - uczucie chodzenia robaczków po skórze. Dość intensywne uczucie - parę razy byłam wręcz przekonana, że coś po mnie łazi, a tu nic, tu tylko bartonella.

W każdym razie odnoszę wrażenie, że Moloxin był mi potrzebny i że jest skuteczny.

Znajoma zwróciła mi uwagę na psychologiczny aspekt używanego przeze mnie języka. Pytała, jak się czuję i jak leczenie. Odpowiedziałam, że staram się wyleczyć. Na co ona - to się nie staraj, tylko się wylecz. Sformułowanie staram się zawiera w sobie potencjalną porażkę. Być może coś w tym jest... Zatem już się nie staram wyleczyć. Ja się po prostu wyleczę!

Dziś pojechaliśmy z Ł. w góry. Jednodniowy wypad w Beskidy, ale tęsknię za Tatrami, choć na razie nie ma perspektyw na to, żeby je odwiedzić. Było gorąco, wręcz upalnie, ale daliśmy radę. W sumie to ja dałam radę, bo Ł. to wyższa liga i mógłby tak wędrować, wędrować i wędrować.

Kończę, bo akumulatory mi się rozładowują i pora iść spać...

2 komentarze:

  1. Powiem Ci szczerze, że podziwiam to, że potrafisz walczyć z tą chorobą. Borelioza naprawdę jest ciężka. Fajnie, że masz to wszystko już chociaż troszkę za sobą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Borelioza wcale nie jest ciężka o ile występuje samodzielnie. Ciężka to jest mieszanka boreliozy, bartonelli i babesii i innych syfów... Wtedy dopiero zaczyna się "taniec z gwiazdami".

    OdpowiedzUsuń