środa, 18 września 2013

Kolos na glinianych nogach

Człowieku! I nagle ten budowany przez ciebie kolos na glinianych nogach zaczyna się walić. Stan, który osiągnąłeś i który z całą pewnością można nazwać szczęściem odchodzi równie szybko, jak szybko nadszedł. Jesteś Ty i one. Bakterie borrelia i bartonella. Mają nad Tobą przewagę, działają w tandemie. Są w Tobie i niszczą cię od środka. Podstępnie nakazują ci myśleć, że jest totalnie beznadziejnie, że to nie ma sensu, że twoje starania nic nie dają, a skoro tak - to po co się starać.

Wiesz, że musisz wyjść z domu, bo obowiązki wzywają, ale wcale nie masz na to ochoty. Nie masz ochoty wstawać z łóżka i rozmawiać z kimkolwiek. Telefon z prośbą o zrobienie czegoś wyprowadza cię z równowagi, bo nie chcesz nic robić. Pragniesz jedynie świętego spokoju od wszystkiego. Takiej cudownej czarnej dziury, w której zniknie upływający czas, piętrzące się zaległości, chorowanie.

Siadasz przed komputerem. Zastanawiasz się, czy będziesz w stanie pracować. Po 30 minutach znasz już odpowiedź i kładziesz się na łóżku. Wtedy czujesz, że coś więcej niż zwykle jest nie tak. Nie tylko głowa, na którą wziąłeś już tabletkę. Nie tylko stawy i nie tylko mięśnie. Czujesz, że treść twojego żołądka wbrew twojej woli i wbrew sile grawitacji próbuje się z niego wydostać. Idziesz więc do toalety. Klękasz z głową pochyloną nad muszlą. Trzy proste i raczej niekontrolowane ruchy i to, co miałeś w żołądku (łącznie z połkniętymi wcześniej tabletkami) znajduje się już poza tobą. W oczach masz łzy, w ustach ten charakterystyczny smak soków trawiennych, którego próbujesz się jak najszybciej pozbyć.

Po wszystkim kładziesz się i prowadzisz ożywioną dyskusję ze samym sobą, w trakcie której rozważasz, czy wstać i męczyć się pozornie pracując, czy też odpuścić i tkwić w pozycji horyzontalnej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz