U mnie kompletnie zakręcony czas. Jak zwykle sporo pracy, ale też sporo nerwów. Nerwów spowodowanych - moim zdaniem - procesem leczenia plus moim charakterem.
A skoro o procesie leczenia mowa, to ostatni miesiąc stał pod znakiem wysypek. Pojawiają się na nogach (głównie uda i w formie różowych plamek), na brzuchu (tu jest pokrzywka) oraz na ramionach (wersja bezbarwna, ale wyczuwalna przy dotyku). Co więcej, mam je głównie wieczorem.
No i te wspomniane nerwy. Ostatnio mam je zszargane. Wszystko mnie stresuje i największa błahostka jest w stanie doprowadzić mnie do łez.
Na pocieszenie myślę sobie, że to w końcu musi minąć, że teraz jest źle, żeby za chwilę było znów lepiej. Nie mogę się doczekać, żeby już było to za chwilę.
Na pocieszenie myślę sobie, że to w końcu musi minąć, że teraz jest źle, żeby za chwilę było znów lepiej. Nie mogę się doczekać, żeby już było to za chwilę.
W piątek kolejna wizyta lekarska. Zobaczymy, co przyniesie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz