Jestem przemęczona. Czas ucieka jak szalony, spraw do załatwienia mnóstwo, nie wyrabiam. Zastanawiam się, czy osiągnęłam właśnie szczyt moich możliwości angażowania się różne aktywności, czy też da się robić więcej...
W dodatku ostatnio było jakby gorzej. W sensie mojego samopoczucia. Po pierwsze i najważniejsze - nie umiem spać. Z ostatnich siedmiu nocy wyspałam się tylko dwa razy. To już nawet nie chodzi o to, że nie umiem usnąć. To przede wszystkim chodzi o to, że mam wrażenie, jakbym w ogóle nie spała - budzę się co chwilę i jakość tego snu jest nijaka. Po takiej nocy dzień nie jest, bo nie może być dobry, więc tak sobie funkcjonuję w tym swoim zmęczeniu. Niestety.
W dodatku ostatnio było jakby gorzej. W sensie mojego samopoczucia. Po pierwsze i najważniejsze - nie umiem spać. Z ostatnich siedmiu nocy wyspałam się tylko dwa razy. To już nawet nie chodzi o to, że nie umiem usnąć. To przede wszystkim chodzi o to, że mam wrażenie, jakbym w ogóle nie spała - budzę się co chwilę i jakość tego snu jest nijaka. Po takiej nocy dzień nie jest, bo nie może być dobry, więc tak sobie funkcjonuję w tym swoim zmęczeniu. Niestety.
Dziś, gdy wstałam po kolejnej kiepskiej nocy - puściła mi się farba z nosa. Siedziałam z 10 minut z pochyloną głową i papierem toaletowym, którym zatykałam sobie lewą, krwistą dziurkę. Od razu przypomniały mi się czasy, gdy będąc dzieckiem miałam problemy z naczyniami krwionośnymi i takie wypadki zdarzały się często.
Uświadomiłam sobie, że chyba nie potrafię rozmawiać z ludźmi. Nie wiem, czym to jest spowodowane. Od niedawna tak mam. Nie umiem wejść na głębszy poziom dyskusji, wolę uciec - skończyć rozmowę i wyjść albo też odpłynąć myślami (tę opcję zostawiam na spotkania w szerszym gronie, bo w relacji sam na sam jest to niemożliwe). Mam nadzieję, że jest to tymczasowe i wkrótce minie, bo męczę się, jest mi przykro, być może komuś sprawiam przykrość, a jednocześnie nie potrafię inaczej. Może po 3 lipca wrócę do siebie. Do 3 lipca trochę nerwówki jest i będzie, być może nerwówka spowodowała tę moją towarzyską niemoc.
Uświadomiłam sobie, że chyba nie potrafię rozmawiać z ludźmi. Nie wiem, czym to jest spowodowane. Od niedawna tak mam. Nie umiem wejść na głębszy poziom dyskusji, wolę uciec - skończyć rozmowę i wyjść albo też odpłynąć myślami (tę opcję zostawiam na spotkania w szerszym gronie, bo w relacji sam na sam jest to niemożliwe). Mam nadzieję, że jest to tymczasowe i wkrótce minie, bo męczę się, jest mi przykro, być może komuś sprawiam przykrość, a jednocześnie nie potrafię inaczej. Może po 3 lipca wrócę do siebie. Do 3 lipca trochę nerwówki jest i będzie, być może nerwówka spowodowała tę moją towarzyską niemoc.
Dziś jedziemy z Ł. po czwartą Debecylinkę. Przy okazji Ł. wysnuł teorię, że po nieparzystych Debecylinach czuję się źle, a po parzystych dobrze ;-) . Jeżeli teoria ta jest prawdziwa, to w najbliższych dniach powinno być OK.
Udanego długiego weekendu wszystkim! :)
Udanego długiego weekendu wszystkim! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz