Wróciłam z kolejnego debecylinowego zastrzyku z moralnym kacem. Tym razem się nie spóźniłam, byłam nawet 45 minut przed czasem i z tej radości zafundowałam sobie owocową babeczkę - a co tam, enjoy candidia! Tym razem przeze mnie spóźnili się inni. Obecnie głęboko się zastanawiam, czy nie jestem typem człowieka, że jak dasz mu palec, to weźmie całą rękę i strasznie mi przykro, że stałam się problemem.
Teraz siedzę w domu, wykończona. Boli mnie głowa. Boli mnie tyłek. Hi life!
Uświadomiłam sobie, że strasznie narzekam. Chciałabym nie narzekać, ale nie potrafię. Z tego powodu też jest mi przykro. Jeśli stałam się wampirem energetycznym, to chyba się załamię. Gdzie ta radość życia mimo wszystko? :( :( :(
Po Debecylinie czuję się zdecydowanie gorzej niż czułam się wcześniej. Jest tylko jeden pozytyw - zasypiam bez problemu i mogę spać godzinami. Chyba nadrabiam za te wszystkie nieprzespane noce. Nie mam ochoty opisywać, tego jak przeżywałam miniony tydzień, bo musiałabym znów to wszystko rozpamiętywać, a obecnie nie mam na to sił ani chęci. Zresztą nie trudno się domyślić, jak było.
Jeszcze tylko przyłączę się do tematu nr 1 w polskim sporcie. Justyna Kowalczyk... ona od jakiegoś czasu stała się moją sportową idolką. Za siłę, wytrzymałość, determinację. Gdy tylko miałam możliwość, to oglądałam biegi, w których brała udział, a jak zdobyła złoty medal ze złamaną stopą, to prawie się popłakałam z radości. Teraz, gdy ujawniła, że choruje na depresję, że straciła dziecko, to pomyślałam sobie - jestem podobna do Justyny Kowalczyk. Z wierzchu i z pozoru silna, waleczna, osiągająca zaplanowane cele, a tak naprawdę pod tym płaszczem powierzchowności kryje się ktoś bardzo zagubiony, cierpiący, ledwie funkcjonujący. Z tą różnicą, że moją depresją jest borelioza, lamblie i blok serca III stopnia.
Chyba Paracetamol zaczął działać - głowa boli mniej, za to tyłek wciąż się wzmaga.
W czwartek mam egzamin - najbardziej stresujący z tych trzech, które muszę stać (oczywiście powinno być zdać, zostawiam celowo "stać", które zauważyłam czytając post po napisaniu - w takim stanie jest mój mózg, takich perełek było więcej...). Trzymajcie kciuki, żebym była w stanie się uczyć.
Chyba Paracetamol zaczął działać - głowa boli mniej, za to tyłek wciąż się wzmaga.
W czwartek mam egzamin - najbardziej stresujący z tych trzech, które muszę stać (oczywiście powinno być zdać, zostawiam celowo "stać", które zauważyłam czytając post po napisaniu - w takim stanie jest mój mózg, takich perełek było więcej...). Trzymajcie kciuki, żebym była w stanie się uczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz