Piję dalej ten berberys i odnoszę wrażenie, że źle on na mnie wpływa. Słowem - czuję się niezbyt dobrze po tym świństwie. To znaczy podejrzewam, że właśnie po tym, bo poza berberysem nie nastąpiła żadna inna zmienna w moim leczeniu czy żywieniu. Zatem to musi być to. Na szczęście jutro ostatni dzień i przerwa.
Moje gorsze samopoczucie przejawia się zmęczeniem (takim w kategoriach silnego), bólem mięśni i kolan, problemami z pamięcią i totalnym brakiem koncentracji. Ta pamięć, a właściwie nie-pamięć szczególnie mnie wkurza. Nie pamiętam o połowie ważnych spraw i o wszystkich nieważnych. Potem ludzie myślą, że ich nie słucham. Oni się złoszczą, ja się złoszczę na samą siebie - takie błędne koło.
We wtorek byłam na wizycie u kardiologa. Po roku przerwy. Te wizyty zawsze mnie stresują, co odbija się potem na moich zdrapanych skórkach u palców. Tym razem również się odbiło. Jak zwykle jechałam pełna nadziei i wiary w cud. Pani doktor przetestowała te moje źródło energii i stwierdziła, że jest w pełni sprawne, co mnie ucieszyło. Przyznam, że nie zakładałam, że mogłoby być inaczej. W ciągu tego roku nie było żadnych przekroczeń w zadanym rozrusznikowi rytmie mojego serca, żadnego migotania przedsionków, zatem serce pracowało dobrze, co również mnie ucieszyło. No ale... blok III stopnia dalej jest, nie ma zmian w tej kwestii. Pani doktor powiedziała, że w związku z tym, że nie ma poprawy - uszkodzenie jest nieodwracalne. Tymi słowami poinformowała mnie, że do końca życia będę musiała polegać na rozrusznikach serca. Ile ich będzie? Cztery? Pięć? Ile razy będę musiała przeżywać ich wymianę? Cztery? Pięć? To się nazywa życie mierzone liczbą sztucznych urządzeń w moim ciele. Na szczęście powiedziała również, że mam rytm zastępczy - około 40 uderzeń na minutę, więc gdyby rozrusznik z jakichś względów przestał pracować - będę żyć. Szczerze mówiąc nie zakładałam w ogóle, że mogę tego rytmu zastępczego nie mieć. Skoro mnie jednak o tym poinformowała, to chyba mogłabym go jednak nie mieć, więc dobrze, że go mam.
Nie znoszę tych wizyt u kardiologa. To jest okropne, gdy ktoś ma możliwość sterowania twoim organizmem, Gdy ci powie, że może się teraz zakręcić w głowie i się rzeczywiście kręci. Gdy wpisuje twoje imię i nazwisko do tego urządzenia, gdy wpisuje PESEL. Gdy może odczytać wszystko, co się z tobą działo od ostatniej wizyty. To jest okropne.
Po tym wszystkim zaczęłam się zastanawiać, czy powinnam dalej mieć nadzieję i wierzyć w cud, czy też lepiej będzie się w końcu ostatecznie z tym pogodzić i przyjąć do wiadomości, że serce jest nieodwracalnie uszkodzone. Jakbym się pogodziła, to może nie przeżywałabym tak mocno każdej kolejnej kontroli rozrusznika i nie byłabym tak bardzo rozczarowana po...
Głowa do góry, technologia poszła do przodu: http://www.medexpress.pl/pacjent/najmniejszy-rozrusznik-serca/45124/. Taki rozrusznik to wielki komfort. Odnośnie ciała to co 7 lat masz wymienione w organizmie wszystkie komórki. Wprowadź zdrowy / zdrowszy tryb życia i kto wie może dostaniesz gratis regeneracyjny od organizmu :) Głowa do góry i gratulacje z okazji obrony doktoratu :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjny ten rozrusznik :)
UsuńDziękuję bardzo i pozdrawiam z Zakopanego :)
Jeszcze tutaj masz fajną ciekawostkę, rozrusznik bez baterii: http://www.medexpress.pl/video/rozrusznik-serca-bez-baterii/12692/
OdpowiedzUsuń