Upał mnie wykańcza. Moloxin mnie wykańcza. Bartonella mnie wykańcza.
Siedzę w lesie nad jeziorem, a najchętniej zamknęłabym się w lodówce albo jakimś klimatyzowanym pomieszczeniu.
Minionej nocy usnęłam o 4:30, a obudziłam się o 7:30. To było na tyle ze spania. Pół nocy przepłakałam Ł. do słuchawki. I to nie dlatego, że za nim tutaj tęsknię, ale dlatego, że miałam dość leczenia i dość męczenia się z tym wszystkim. Najchętniej bym to rzuciła, żeby tylko poczuć się lepiej.
Tymczasem u mnie: piekące stopy, mroczków trochę mniej, robaki łażące po ciele, płaczliwość, bezsenność, zmęczenie, nadmierny lęk (boję się burz), bóle mięśni i kości.
REWELACJA :/
REWELACJA :/
Witaj. Jestem na podobnym leczeniu jak Ty. Nie leczę boreliozy, ani koinfekcji, ale coś równie strasznego. Obecnie łykam ok 13-15 tab. dziennie. Tak antybiotyki jakie tylko można sobie wymarzyć :( Jestem starsza od Ciebie, z tego co wnioskuje...ba mojej choroby, a raczej jej skutków ubocznych nie mógł znieść mój ukochany i ...odszedł...czy był w takim razie mym ukochanym? Życzę Ci siły do walki. Ps. Również kocham góry, ale w tym roku choroba nie pozwoli mi ich zobaczyć. Pozdrawiam serdecznie. WALCZ!!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że czujesz się lepiej! dziękuję Ci za Twojego bloga w swoim i siostry imieniu, gdyż obie się leczymy. Twoja dzielna walka z chorobą dodaje nam siły. Pozdrawiamy serdecznie i wszystkiego dobrego, przede wszystkim zwycięstwa z chorobą! Miriam
OdpowiedzUsuń