czwartek, 24 września 2015

"Jeszcze tylko parę miesięcy"

W moim lekowym menu wciąż króluje Moloxin. Co więcej, widzę po nim poprawę. Hurra. Są dni, że mroczki przed oczami w ogóle nie występują. Są dni, że nie mam powiększonego węzła chłonnego po lewej stronie szyi. Przyznam, że w ogóle się tym węzłem nie przejmowałam ani też nie zwracałam na niego uwagi, zapomniałam o nim. Już chyba z pięć lat jest powiększony. Przy Moloxinie często wraca do normalnych rozmiarów. 

Za plus muszę także uznać stan mojej skóry - jest nieco lepiej, ale za to strasznie mi wypadają włosy. Czy zna ktoś jakieś skutecznie sposoby na wypadające włosy? Jakieś naturalne metody? Suplementy diety? Czy coś? Sama już nie wiem, ale jak tak dalej pójdzie, to będę łysa.

Podsumowując, są dni, gdy jest dobrze, choć są też takie, że bywa gorzej. Dni, że się boję, że umrę, że się nie wyleczę. I wtedy najbardziej jest do chrzanu. Takie myśli są szczególnie straszne wieczorami. Zatem standardowo największym problemem dla mnie jestem ja sama albo po prostu jest nim moja głowa.

Z nowości medycznych - ostatnio często boli mnie żołądek. Jak przeczytałam na ulotce, może się to zdarzać na Moloxinie. Dlatego teraz w zestawie leków mam jeszcze jeden dodatkowy - lek osłonowy na żołądek. Na razie jest OK. Codziennie rano myślę sobie: "Wytrzymaj jeszcze parę miesięcy, tylko parę miesięcy. Może 6-8 z Moloxinem wystarczy, a przecież 3 już za Tobą. Jeszcze tylko parę miesięcy. Musisz zrobić wszystko, żeby to przetrwać".

Obecnie mam ewidentny bartonellowy herx. Węzeł spuchnął, mroczki są, głowa pobolewa i strzelają mi kości (tak, tak na co dzień już powoli przestają strzelać) i nastrój niezbyt dobry. Myśl: "... jeszcze tylko parę miesięcy...". O tak, ta myśl jeszcze bardzo potrzebna dziś.

niedziela, 6 września 2015

Powroty

Wróciłam do szarej codzienności, która mnie przytłoczyła nadmiarem zajęć. Trzeba było wszystko wyprać, wyprasować, posprzątać, okna umyć, bo nie myte od Wielkanocy i umyte miały być już dawno, a tu jeszcze obowiązki zawodowe czekały. Z tego powodu nie zdążyłam się podzielić wrażeniami z minionego już (na pewno pogodowo) lata.

Lato to było trudne. Przede wszystkim psychicznie - dół za dołem, załamka za załamką, chęć rzucenia tego wszystkiego przeogromna (dziś też występująca). W pierwszej części lata dodatkowo nie mogłam spać - nienawidzę bezsenności! Na szczęście ostatnio wysypiam się bardzo. Co więcej, często ogarniało mnie zmęczenie i bóle kolano-mięśni. Te dwa objawy są ze sobą połączone - gdy jestem zmęczona, to bolą kolano-mięśnie, gdy bolą kolano-mięśnie, to jestem zmęczona. Kondycja mojej skóry jest fatalna. Nie mam wysypek, ale jednocześnie wolę nie patrzeć w lustrze na swoją twarz, bo co chwilę się coś na niej dzieje. W dodatku na dekolcie zrobiło mi się uczulenie na słońce, co stanowi efekt wczasów w połączeniu z antybiotykiem. W lipcu i w pierwszej połowie sierpnia po moim ciele chodziły armie robaków, teraz zostały niedobitki. Mroczki przed oczami są, ale jest ich mniej i jakby takie jaśniejsze były. To chyba te najważniejsze objawy.

A tak poza tym, to byliśmy z Ł. w Słowenii i w Czarnogórze. To drugie państwo nie urzekło - zdecydowanie bardziej wolimy Chorwację, ale nie było źle. Wygrzaliśmy tyłki, wykąpaliśmy je w morzu i bardzo dużo zwiedzaliśmy, co w połączeniu z czarnogórskimi drogami i jeżdżącymi po nich kierowcami było naprawdę wyzwaniem. Za to w Słowenii mieliśmy fatalną pogodę. Trzy z pięciu dni były deszczowe, a dwa też niezbyt dobre. Mimo tego udało nam się zdobyć Triglav (2864 m.n.p.m.) - najwyższy szczyt Słowenii. Kondycyjnie dałam radę, ścięgna nie bolały, gorzej było z moją psychiką. Przyznaję, że panikowałam, bałam się, że nie dam rady, że się uszkodzę, zerwę ścięgno i ten strach był niemalże paraliżujący. Sama nie wiem, jak to zrobiłam, że go przemogłam i zdecydowałam się pójść w górę. Za to grań szczytowa była wspaniała. Wspinaczka po skałkach, duża ekspozycja - R E W E L A C J A. Jedyny minus - niepewna pogoda i chmury na szczycie.

Zejście z Triglava

PS dziękuję za ciepłe słowa. Cieszę się bardzo, że przez to moje pisanie mogę komuś pomóc.