Upał mnie wykańcza. Moloxin mnie wykańcza. Bartonella mnie wykańcza.
Siedzę w lesie nad jeziorem, a najchętniej zamknęłabym się w lodówce albo jakimś klimatyzowanym pomieszczeniu.
Minionej nocy usnęłam o 4:30, a obudziłam się o 7:30. To było na tyle ze spania. Pół nocy przepłakałam Ł. do słuchawki. I to nie dlatego, że za nim tutaj tęsknię, ale dlatego, że miałam dość leczenia i dość męczenia się z tym wszystkim. Najchętniej bym to rzuciła, żeby tylko poczuć się lepiej.
Tymczasem u mnie: piekące stopy, mroczków trochę mniej, robaki łażące po ciele, płaczliwość, bezsenność, zmęczenie, nadmierny lęk (boję się burz), bóle mięśni i kości.
REWELACJA :/
REWELACJA :/